piątek, 15 listopada 2013

XXXV

   Idę wolno przez spokojny Dystrykt Czwarty. Śnieg prószy cicho otulając go puszystą warstwą białego puchu. Latarnie rozjaśniają ścieżkę, którą podążam, rzucając nikłe światło na zaśnieżoną drogę. Nie mogę odnaleźć w pamięci roku, w którym mielibyśmy tak piękną zimę. Śnieg spadał, owszem, ale nie utrzymywał się więcej niż parę dni, topniał zostawiając jedynie kałuże, chłód i przekleństwa mieszkańców. 
  Biorę głęboko powietrze do płuc rozkoszując się rześkością i maleńkimi śnieżynkami opadającymi na moją twarz, plączącymi się w moich włosach wystających zza komina zrobionego na drutach przez babcię Reuela, który zarzuciłam na głowę. Często ją odwiedzam. Potrafimy długo rozmawiać, najczęściej o sytuacji w dystrykcie, czy szkoleniach. Nigdy nie pyta o igrzyska, gdy ja coś  kiedyś o nich wspomniałam, zapytałam, czy nie chce wiedzieć, co się stało z jej wnukiem, pokręciła tylko głową z dobrotliwym uśmiechem mówiąc, że ona wszystko rozumie. Wie, że próbuję o nich zapomnieć i stara mi się to ułatwić. Gdy Matt przychodzi pytając się o brata, odpowiada, że nic mu nie jest. Że wróci. Czy to możliwe, że poznała kim jest tak naprawdę Coriolanus Snow? Czy po prostu chce każdemu ułatwić jego odejście samej tego nie roztrząsając? Nie wiem.
  Koło mnie przebiega dwójka dzieci śmiejąc się głośno i rzucając się śnieżkami. Uśmiecham się lekko rozczulona. Groźba igrzysk nie została odżegnana. Ja sama zaczęłam już powoli wątpić w Reuela, w to, że uda mu się zakończyć to widowisko raz na zawsze. Jak obiecałam Dylanowi, zaczęłam szkolenia. Z początku w jednej z grot pod skałami wyrastającymi przy klifie, ale gdy zaczęło się robić coraz zimniej, przenieśliśmy się do starej hali, w której niegdyś robiono łódki. Przychodzą głównie szesnasto-, siedemnastolatkowie. W większości są sprawni, ale pojęcie mają praktycznie tylko o morzu i wszystkim, co z nim związane. Uczę ich tego, co umiem. Tego, co sama zrozumiałam będąc na arenie. Uczę ich przeżycia. Wszyscy oglądali pierwsze igrzyska. Wszyscy, tylko nie ja. Nalegali, bym poprosiła o kasetę z Kapitolu, ale odmówiłam. Nie mam zamiaru tego widzieć. Nigdy.
  Na początku uważałam ich za głupców, samobójców, ewentualnie zabójców. Zawodowców. Wzdrygam się, gdy znowu przed oczami staje mi Mort. To słowo kojarzy mi się jedynie z nim. Może dlatego na początku nie byłam dla nich zbyt uprzejma. Widziałam ich jedynie jako ochotników do mordowania. W końcu zrozumiałam, że chcą się poświęcić. Tak jak Reuel chciał poświęcić się dla mnie. Są gotowi oddać życie za bliskie im osoby, ale nie poddadzą się bez walki. Potrzebują mnie. A ja potrzebuję ich. Dzięki temu, czuję, że mam coś do zrobienia. Nie mam czasu na rozmyślania, pogrążanie się w rozpaczy, czy użalanie się nad sobą. Gdy akurat nie prowadzę szkoleń, czy nie przesiaduję u pani Rose, zajmuję się halą, by jak najlepiej przystosować ją do treningów. Okazało się, że jako tryumfator dostałam mnóstwo pieniędzy i że dostaję je ciągle. Do tego budują mi dom, a cokolwiek bym sobie nie zażyczyła z Kapitolu, dostaję to w mgnieniu oka. Więc zamawiam. Raz na miesiąc organizuję coś na kształt jarmarku rozdarowując przy tym przeróżne potrzebne do przeżycia, czy choć drobnej wygody, przedmioty. Dzieciom rozdaję prezenty, chorym leki, głodującym jedzenie, a Kapitol płaci.
  Wolno otwieram zaśnieżoną furtkę prowadzącą na peron. Skrzypi cicho zrzucając warstwę śniegu, która spoczęła na zardzewiałym metalu. Przechodzę koło starego, zniszczonego dworca i staję przy torach. Stacja jest pusta. Cały teren, zwykle pilnie strzeżony, na dzisiejszy dzień został całkowicie opustoszały. Tylko ja tu jestem. Jednoosobowa delegacja mająca powitać doradcę prezydenta. Przymykam oczy wsłuchując się w cichy szum wiatru i bezgłos spadających śnieżynek. Staram się wychwycić jakikolwiek dźwięk nadjeżdżającego pociągu, ale żaden podobny odgłos nie dobiega do moich uszu. Otwieram oczy i przestępuję z nogi na nogę. Nie widziałam go już pół roku... ile jeszcze mam czekać? Tęsknie za nim. Nawet bardzo. Tęsknie za jego głosem, delikatnymi pocałunkami, za tym, jak bezpiecznie czułam się w jego towarzystwie, jak mnie obejmował, a ja wtulałam się w jego ramiona zapominając o wszystkim. Ile mam jeszcze czekać? Pół roku czekałaś, możesz poczekać jeszcze chwilę dłużej.
  Przeciągam się krzywiąc. Ból pleców dokucza mi coraz bardziej, do tego zaczynam marznąć. Nagle wiatr się wzmaga, wraz z nim jakiś dziwny szum. I nagle spokój panujący na peronie zostaje zakłócony przez wjazd pociągu. Moje serce przyspiesza w radosnym oczekiwaniu, a ogromny stalowy wąż zatrzymuje się sycząc. Wpatruję się w drzwi, które rozsuwają się z cichym piskiem. Wstrzymuję oddech. Na peron wyskakuje jakiś obcy mężczyzna. Wyjmuje z wagonu bagaż na peron i odsuwa się, gdy drzwi zamykają się płynnie, a pociąg rusza dalej. Wpatruję się oniemiała w wysokiego, przystojnego bruneta w czarnym płaszczu. Zauważa mnie i uśmiecha się szeroko. To... to wszystko? A gdzie Reuel? Co się dzieje? Mężczyzna podchodzi do mnie wyciągając ramiona, by mnie objąć, a ja cofam się gwałtownie przestraszona. Uśmiech schodzi z jego twarzy.
 - Kim jesteś? - pytam drżącym głosem, obejmuję się ramionami czując jeszcze większy chłód.
 - Lily - szepcze tak cicho, jak tylko się da, bym go usłyszała. - To ja. Reuel.
  Wpatruję się w twarz mężczyzny. Teraz dopiero dostrzegam swój błąd. Czekając byłam przekonana, że stanie przede mną ON. Że wróci wyglądając jak Reuel, którego znam od lat... Tymczasem widzę przed sobą Coriolanusa Snowa. Teraz nawet jego oczy straciły swój dawny wyraz. Stalowe tęczówki obserwują mnie obcym wzrokiem.
 - Oczy - szepczę drżącym głosem.
 - To Czwórka - odpowiada swoim głosem w naszym języku. - Nikt nie może mnie poznać.
 - Och, Reuel - wyrzucam z siebie i rzucam mu się na szyję.
  Przytula mnie mocno. Do moich nozdrzy dociera delikatna woń lilii. Uśmiecham się szeroko wtulona w ramię chłopaka czując się znów tak bezpiecznie i dobrze, jak kiedyś.
 - "Reuel"?! - słyszę za sobą ostry głos Jamesa.
  Odsuwam się błyskawicznie obracając. Chłopak stoi zszokowany, ale i wściekły, przy drzwiach od dworca. Jak mogłaś zapomnieć, że dostał pracę na stacji? Przecież miało tu nikogo nie być... Na peronie. Żadnej ochrony. Nie w ogóle nikogo. 
  Spoglądam kątem oka na Reuela. Wygląda, jakby miał zaraz uściskać mocno przyjaciela. Otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale żadne słowa nie przechodzą mu przez gardło. Może dlatego, że ukradkiem mocno kopię go w kostkę. Syczy cicho z bólu i patrzy na mnie z wyrzutem.
 - Co tu się dzieje?! - James wygląda na coraz bardziej zdenerwowanego. - Wiem, że oszalałaś po tym wszystkim, ale żeby aż do tego stopnia?! Żeby sądzić, że... że... - brakuje mu słów, głos drży z przejęcia. Wyciąga coś nagle z kieszeni i pokazuje nam. - Jeśli nie wytłumaczysz o co tu chodzi, wyślę tę kasetę do Kapitolu - grozi zdecydowanym tonem głosu.
  Kretynka. Jak można zapomnieć, że dworzec jest kamerowany? Klnę w myślach. Reuel za to wygląda, jakby go to zupełnie nie obchodziło, a nawet trochę bawiło.
 - Przyjdź za dwie godziny na klif, a wszystkiego się dowiesz - mówi spokojnie. - Nie będziemy rozmawiać w miejscu, w którym roi się od kamer, chociaż działają tylko dwie. Z jednej wyjąłeś kasetę, a druga rejestruje jedynie obraz przy torach.
  Chłopak mruży nieufnie oczy.
 - Christine przesiaduje dzisiaj na klifie - mówimy równocześnie z Jamesem. Spoglądamy na siebie i uśmiechamy się lekko, jednak on szybko poważnieje. Stare szyfry wciąż się przydają, a odkąd patrole Strażników Pokoju zaczęły chodzić na nasze ukochane urwisko, nie jest to już bezpieczne i pewne miejsce.
 - Przyjdźcie za godzinę do mnie - odzywa się chłopak po chwili milczenia i odchodzi zostawiając nas samych.
  Śnieg wciąż prószy jakby chcąc spokojem i lekkością otulających świat śnieżynek uspokoić go. Czuję obejmujące mnie delikatnie ramię. Spoglądam na obcą twarz, do której nigdy chyba nie przywyknę.
 - Co mu powiesz? - pytam cicho.
 - Prawdę - odpowiada pewnie.
  Wzdycham ciężko.
 - Od początku chciałeś to zrobić, prawda? Nie umiesz powstrzymać się, by przestać udawać przed przyjacielem. Czy pani Rose też wszystko opowiesz? Mattowi? Jeśli tak, to po co udawać? Wróć do nas. Wróć do mnie... - proszę.
 - Przecież wiesz, że to nierealne. Przecież wiesz, że chciałbym. Chciałbym najbardziej na świecie. Ale nie mogę. Ile nastolatków oddałoby życie za to, bym ja mógł żyć normalnie? Nie dopuszczę, by to się stało. Nie dopuszczę już do żadnych Igrzysk Głodowych. Igrzysk Śmierci.
 - Więc mam nadzieję, że ci się uda - mruczę pod nosem próbując ukryć łzy cisnące mi się do oczu. - Choć jak na razie to show trwa w najlepsze.
 - Skończy się szybciej niż przypuszczasz. Zobaczysz - uśmiecha się do mnie pewny swego. - Czy byłaby panienka na tyle uprzejma, by oprowadzić mnie po Dystrykcie Czwartym? - pyta uprzejmie tonem doradcy prezydenta prostując się i wyciągając do mnie ramię. - Wydaje mi się, że została jeszcze godzinka do ważnego spotkania. Nie będziemy tu chyba marznąć, czyż nie?
  Śmieję się chwytając jego ramię.
 - Ależ oczywiście. Proszę tędy - wskazuję nieco już wydeptaną ścieżkę prowadzącą do furtki i ruszamy.
 - Lily - szepcze swoim głosem.
 - Tak?
 - Kocham cię - wyznaje szczerze.
  Spoglądam na niego. Tak bardzo brakowało mi tych słów. Tak bardzo brakowało mi jego. Nawet w tej dziwnej postaci.
 - Ja ciebie też - staję na palcach i całuję go lekko w policzek.

*****
Kill me -,-
Myślałam, że już nigdy nie skończę tego rozdziału. Zacięłam się w jednym miejscu i za nic nie mogłam nic dalej wymyślić. No, ale w końcu mi się udało jakoś :p
Czuję, że schrzaniłam trochę scenę z Jamesem, no i końcówkę, ale oprócz tego, sam rozdział mi się podoba, mam nadzieję, że wam również przypadnie do gustu.
Mam jeszcze pytanie, co wam się najbardziej NIE podoba w tym blogu? Proszę o szczere odpowiedzi :>
Chcę wam bardzo, ale to bardzo podziękować za wszystko. Za wszystkie wyświetlenia, obserwowanie, komentarze, które strasznie podnoszą mnie na duchu i dają chęci do dalszego pisania ^_^ normalnie nie wiem, co bym bez was zrobiła c:
Pozdrawiam!
PS.: Widzieliście Thora: Mroczny świat? Byłam na premierze i wciąż jestem pod wrażeniem filmu ^_^ (a szczególnie Lokiego *_* )
PPS.: Jedziecie na premierę "W pierścieniu ognia"?

24 komentarze:

  1. LILYYYY!
    Jak możesz uważać, że rozdział jest beznadziejny? Przecież jest WYŚMIENITY! <3
    Lubiem Jamesa, więc siem cieczem, że trochem go tu jest :D
    Dobra.
    Bardziej cieszę się, że jest nowy rozdział *-*
    Wspaniały rozdział.
    Genialny rozdział.
    Świetny rozdział.
    Fenomenalny rozdział.
    Zajefajny rozdział.
    Cudny rozdział.
    Do końca życia nie przestanę jarać się wątkiem Reuel -> Snow. Nigdy.
    Ostatnio czytałam od początku THG i w momencie, kiedy pojawiał się Snow myślałam: "Chwila, moment. Przecież to tak naprawdę Reuel". Dopiero potem się zorientowałam się jak byłam głupia O.o
    Ostatnio też dostąpiłam olśnienia! Przecież trzecie imię Tolkiena to Reuel. Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie mojej głupawki po tym odkryciu :D
    Za bardzo rozpisuję się nad moim chorymi przeżyciami.
    Twój blog jest znacznie ciekawszym tematem.
    Supermegafoxyawesomehot. Did someone say Lily Nimrodiell?
    Wiesz co? Piszesz wspaniałe opisy *.* Piękne <3
    Co mi się nie podoba? Postać Morta. Zabij go dla mnie :D
    Thora niestety nie widziałam.
    Opuścić premierę WPO to grzech, więc oczywiście jadę c;
    Buziaki,
    Mystery :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i miło mi, że Ci się podoba :D
      Jamesa akurat w następnym rozdziale trochę będzie ^_^
      Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę z Twoich słów :)
      Hahaha xD ja też się na to nabrałam, gdy kolejny raz czytałam Igrzyska
      Tylko stąd znałam to imię i zawsze mi się podobało, więc postanowiłam je tu użyć :D
      Dziękuję ^_^
      Mort nie żyje, ale pewnie chodzi Ci o Werta. Jesteś kolejną osobą, która chce jego śmierci xD
      Żałuj!

      Usuń
    2. Aaaaa. zawsze mi się te imiona mylą ;//

      Usuń
    3. Nie przejmuj się, mi czasem też xD

      Usuń
  2. Ale trafiłam! Juhu!
    Nie, nie zabije cie. A rozdział świetny, nie narzekaj. Spójrz na moje blogi (nowy rozdział! Zgadnij na którym. Mała podpowiedź. Cukier). :)
    Już myślałam, że to ten ohydny ktoś, kto oglądał naszą kochaną Lily, gdy była na ognisku i piekła pianki. Uwielbiam moją wyobraźnie. ^-^
    Och James, James , James, James. Dlaczego zagroził Lily kasetą?! Przecież powinien ją przytulić, pogłaskać po główce i spytać się kim jest ten pan wyglądający jak Reuel (tak to się pisze? przepraszam ;<). Czy mi się zdaje, czy to kolejna Mary Sue? Mam nadzieje, że nie , bo nie chce ,,Team James'' i ,,Team Reu-lala''.
    Podsumowując: Rozdział świetny, powodzenia w szkole i czekam na kolejny.
    Pozdrów ciocię.
    Slendy
    (Tak idę na premierę. A raczej na MARATON! xD Będę kradła ulotki)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Chyba już wiem gdzie :D lecę czytać ^_^
      Nie tym razem xD
      Nieee, chyba to nam akurat nie grozi :p
      Dziękuję bardzo c: (ukradnij dla mnie plakat xD)

      Usuń
  3. Zszokowałaś mnie James` em. Już miało być pięknie, a tu bum! James musiał wparować, za co jestem ci niezmiernie wdzięczna, bo nie wyobrażam sobie ich spotkania w ciszy i całkowitym spokoju.
    Dalej oczekuję na (najlepiej tragiczną) śmierć Morta, ale jestem pewna, że już na pewno o to zadbasz;D
    Aż nie mogę się doczekać, co wymyślisz w następnym rozdziale.
    Thora nie widziałam, ale na WPO oczywiście, że się wybieram, ale aż we wtorek 26.11 ;-;
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie może być za pięknie ^_^ i nie może być spokoju i ciszy, nie u mnie :D
      Pewnie i Tobie chodzi o Werta (Mort zginął na igrzyskach), chyba powinnam wybierać jakieś bardziej typowe imiona xD
      ja ciągle knuję, żeby jechać na premierę :D

      Usuń
  4. Supersuperaśnie! świetny rozdział, jest ciekawy i śmiem twierdzić, że wprowadzenie Jamesa było wspaniałe, bo to był element zaskoczenia dla czytelnika ^^ powtarzam: świetny rozdział. W tym blogu nie poodoba mi się... no...co niby? może to, że nie umiem wymówić sowa "Nimrodiell" Tylko to nie jest fajne XD więc nie masz się o co martwić, rzeszta jest super.

    Leevy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ^_^
      Hahaha xD wzięte z Tolkiena od Nimrodel c:
      Dziękuję jeszcze raz :D

      Usuń
  5. Widzę że chyba wszystkim się wena wyczerpuje XD U siebie mam tylko po kawałku następnych rozdziałów... :/

    Co do rozdziału -
    pomysł z jarmarkami świetny. :D
    James... chcę go trochę więcej :P
    Reuel - wydaje mi się, że po zmianie w Snowa nie jest sobą. xd

    Na premierę jadę, oczywiście. :D mam nadzieję, że uda mi się dostać bilety na maraton Igrzysk *___*
    Na Thorze nie byłam, ale też mam zamiar pojechać. I na Grę Endera ^^

    Pozdrawiam i czekam na nn :D
    N10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uch, zapomniałabym.
      Duuużo, duuużo weny. XD

      Usuń
    2. Wena jest, ale niekoniecznie na to opowiadanie xp
      ja zwykle mam same kawałki, ale w końcu trzeba usiąść przed komputerem i zebrać to w logiczną całość xD
      Będzie, będzie :D już niedługo ^_^
      Ja na maraton niestety nie dam rady, ale premierę muszę zobaczyć :>
      Dziękuję c:

      Usuń
  6. "Groźba igrzysk nie została odżegnana" Zażegnana.
    A mi Mort kojaży się terz z Mortem. Tym, id Juliana :D Ale biedna Lil nie oglądała, co poradzić :c
    Reuel... Ahhh, ten gościu ma klase. Ale tacy goście powinni być wszędzie.
    Jak to się stanie, że on... Snowem? Dziadeczkiek kochanym?
    James jest biedny :C A Lil jeszcze bardziej. Kiedy zorientowała się, że ma inne oczy, to aż mnie zmroziło. Reuel, nie-Reuel. Brrr... Nie Snowuj Reuelku.
    Pierwsze Igrzyska, Ostatnie Igrzyska (aleśmy się dobrały nawiasem mówiąc) czy ja mam czas na jakieś WPOy?! Na premierę nie pójdę, ale seansu mateczka na stówę nie odpuściXD
    Rozdział bajeczny.
    Opisy tego o treningu i tej całej zimy są piękne. Po prostu cut.
    Co się nie podoba? Szablon. Ale gdybyś zmieniła (a widzę link na szablonownicę) to chyba ucieknę z wrzaskiem i poczekam z tydzień przed kolejnym wejściem.
    Nieee, to nie groźba :3
    No i nareszcie Reuel! Czemu wcześniej tego nie napisałam?!
    Ściskam cię, aż do połamania kosteczek :3
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe xD nie zwróciłam nawet na to zbytniej uwagi :p
      Hm... mi samo imię Mort się kojarzy trochę z Mortem od Pratchetta, ale ten z tego opowiadania już sam w sobie nie :p
      Och, wszystko okaże się już niedługo :>
      James... planuję mu "świetlaną" przyszłość c:
      No nie? xD
      Dziękuję ^_^
      No, planuję małą zmianę. I rozpocząć drugą część. Wahałam się czy nie założyć drugiego bloga z nią, ale zrezygnowałam z tego w końcu (powód: moje lenistwo xD )
      Dziękuję :>

      Usuń
  7. rozdział jak zwykle świetny, moje komentarze powoli robią się nudne, bo ileż można wychwalać? *w*
    bardzo mi się podobało, szczególnie ten opis zimy (ten rozdział bardzo mi pasuje do szablonu)
    masz rację trochę "zepsułaś" rozmowę z James`em (oczywiście jak to ja liczyłam na jakąś bójkę) po prostu zabrakło mi jakiejś żywszej reakcji Reuel`a na ich widok i na widok starych dobrych stron...ciekawe co powiedzą na ich widok mieszkańcy:P
    najlepszy fragment tej notki to zdanie: Kapitol płaci. (ma dziewczyna dobre serce że się tak wszystkimi opiekuje)
    na koniec napiszę, że chciałabym żebyś jeszcze napisała o pani Rose, bo jakoś bardzo ją polubiłam:*
    ogółem zgadzam się, że przydał by się nowy szablon ( ten jest fajny, ale mi się znudził) widzę to tak:
    nasza kochana Lily na środku i może jakieś czerwone tło i oczywiście kategorycznie musi pojawić się logo Kapitolu...ehhhh moje wymysły....
    a opowiadanie masz epickie, aż mi żal dupę ściska, że nie opisuję igrzysk, tyle razy chciałam spróbować, ale nie umiem...dość o mnie!
    pozdrawiam i życzę weny,
    buziaki :***

    PS. na premierę się nie wybieram, ale ogólnie na film tak, bo czekam już od października, a zwiastun znam na pamięć (nawiasem mówiąc, czekam na scenę Kattniss w czarnej sukni:P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :D
      Taa... mogłoby inaczej, ale nie miałam jakoś weny do pisania tego kolejny raz :p
      Tak, tak, nasza morderczyni ma bardzo dobre serduszko ^_^
      Pojawi się jeszcze, obiecuję c:
      Nowy szablon będzie bardziej nawiązywał do drugiej części opowiadania, mam nadzieję, że się uda :)
      dziękuję ^_^ pisz! pisz! :D próbuj! Ja na pewno bym przeczytała!
      Hahaha xD to tak jak ja!

      Usuń
  8. Nie no, dziewczyno, nie dobijaj mnie... Że co niby schrzaniłaś? Scena z Jamesem jest super! Niby krew się nie leje, ale i tak jest świetna :) jak tak czytałam opis zimy w 4 dystrykcie to aż zachciało mi się śniegu XD pomysł na jarmarki, szacun :)
    Serio, pisanie komentarzy na niektórych blogach staje się już nudne XD chciałabym się do czegoś przyczepić, czegokolwiek, ale nie mogę XD
    Weny, weny, weny, weny ^3^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi jakoś nie wydaje się być najlepsza :p niedługo się poleje :D
      Ja już czekam na święta ^_^
      Dziękuję Ci bardzo c:

      Usuń
  9. Ostatnio miałam taką rozkminę podczas matmy.
    Każdy z twoich czytelników, czy innego bloga wyobraża sobie rozdział zupełnie inaczej. Wiesz co to jest? Magia.
    Moim zdaniem Lily ma zadarty nosek, blond długie włosy i niebieskie oczy. Brązowe włosy i zielone oczęta należą do Reuela, a James. Ach, James. James wygląda jak młody James Potter, którego sobie już tam obcykałam. ;)
    Każdy wyobraził sobie inaczej arenę, trybutów... ten rozdział. To jest własnie magiczne, że nasza wyobraźnia jest oryginalna. Nikt nie może nam zabrać tych wspomnień.
    Pozdrawiam
    Slendy ;)
    PS: Nowy (stary) rozdział, którego nikt nie komentuje. Twój ulubiony Legolas na horyzoncie! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre rozkminy podczas matmy xD ja sobie opowiadania piszę (tak, jestem w klasie maturalnej, tak, zdaję matme rozszerzoną xD )
      Dlatego nie robię zakładek z bohaterami! I dlatego na szablonie nie znajdziesz u mnie nikogo, kto nie jest odwrócony plecami xp

      Usuń
    2. Mój brat też zdawał rozszerzoną :)
      Jakoś mu poszło i teraz jest na politechnice :DD

      Usuń
  10. Och, czemu ja nigdy nie mam czasu na komentowanie tak cudnych rozdziałów? :<
    Rozdział świetny. James musiał mieć niezłą minę jak usłyszał, że Lily mówi do kogoś Reuel. I śnieg...jak moglaś...nie cierpię zimy...
    Wcale nie zepsolas końcówki. Ona jest bardzo dobra.
    Ten blog jest idealny, więc nie pomogę. :)
    W piątek (bo chyba wtedy jest premiera, nie?) raczej nie pójdę, bo w sobotę mam urodziny koleżanek i muszę się psychicznie przygotować. ^^ Ale film na 100% obejrzę.
    Przepraszam za błędy, ale piszę z komórki.
    Weny!

    Ps. Zapraszam do siebie na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio mam tak czas okrojony, że to jest po prostu jakaś masakra -,-
      Dziękuję ^_^ zima jest fajna! :D
      Jeszcze raz dziękuję :>

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz c: one naprawdę bardzo pomagają w prowadzeniu bloga
I proszę o niespamowanie pod postami :) do tego jest zakładka SPAM