piątek, 16 września 2016

Rozdział XIV

  Milczę. Choć krzyki z hali wciąż brzmią w mojej głowie, choć zdarte gardło wciąż boli od wołania przez grube drzwi hangaru, które nas oddzieliły, choć one już dawno się zamknęły, choć łzy wciąż spływają po mojej twarzy, choć ramiona wciąż bolą od silnych dłoni Strażników Pokoju. Milczę. Choć tak bardzo chciałabym wciąż krzyczeć, choć moja głowa pęka od krzyków. Milczę.
  Wciąż widzę prezydenta Panem, który woła mnie po imieniu, który wyrywa się, by podbiec do mnie, chwycić w objęcia i odwołać całe te igrzyska. Widzę jego zrozpaczony wzrok, tęsknotę w jego oczach, widzę je, chociaż stoję zbyt daleko, by to dostrzec, a moje oczy wpatrują się tępo w białą ścianę, stojącą przede mną. Widzę jego oczy - te prawdziwe oczy Reuela, które znam od dziecka, które ukochałam, których nie widziałam od lat. Widzę je i słyszę jego głos. Chcę krzyczeć, chcę go wołać, chcę walić w drzwi i ściany, byleby zrobić cokolwiek, byleby mnie usłyszał. Ale wiem, że to nic nie da. Wiem, że go straciłam. Wiem, że już nigdy go nie spotkam. Kocham go. I zawsze go kochałam. I będę go kochać, cokolwiek się nie stanie. A stanie się mój koniec. Ale to nie ma już znaczenia. Idril jest bezpieczna, Dylan się nią zajmie, James im pomoże. Matt w końcu na własne oczy zobaczył, że powinien od początku uwierzyć moim słowom i odnalazł swoją prawdę, której szukał. On też bezpiecznie wróci do domu. To będzie ostatnia rzecz, jaką zrobię w życiu, ale nie cofnę się przed niczym, żeby tylko Matt przetrwał igrzyska. To ich chciałam ocalić. To ich ocalę. Ale kto ocali Reuela? Staram się o tym nie myśleć. Nie myśleć o tym, że on w końcu obudził się z otępienia i zakłamania, że on sam wezwał mnie do siebie ostatniego wieczoru. Że dzieliły mnie od niego drzwi windy i kłamstwa Werta. Że tak mało brakowało, by zatrzymać to wszystko i ocalić nas wszystkich, Staram się o tym nie myśleć. Nie myśleć o tym, co się z nim teraz stanie. Ale tak ciężko mi to przychodzi, gdy krzyki z hangaru wciąż odbijają się echem po mojej głowie.    
  Męski głos dobiegający z megafonu każe mi wejść na podest, który zaraz wyniesie mnie na arenę. Arenę, na której zginę. Arenę, na której uratuję Matta.
  Milczę. Powoli wstaję i podchodzę do platformy. Biorę głęboki oddech i mój umysł wypełnia cisza. Cisza i spokój. Wchodzę na podwyższenie, a szklany tunel zamyka się. Zaraz się zacznie. Podest rusza w górę. Zamykam oczy i staram się głęboko i powoli oddychać. Do moich nozdrzy dociera intensywny zapach wrzosów, chłodny wiatr odgarnia z twarzy kosmyki włosów, które wydostały się z ciasno związanego kłosa. Platforma się zatrzymuje, a odliczanie rozpoczyna. Otwieram oczy.

***
Dylan

 - Co to wszystko ma znaczyć?! Jak ona mogła?! Dlaczego nikt nic mi nie powiedział?!
  Zmęczony przecieram dłonią twarz. Idril od paru minut cały czas krzyczy, nie dając mi nawet dojść do słowa.
 - Proszę, uspokój się - mówię szybko, gdy robi przerwę, by zaczerpnąć oddech. - Uspokój się, usiądź i mnie wysłuchaj.
  Zamiera na chwilę, jakby moje słowa docierały do niej przez jakiś czas, aż w końcu kiwa głową. Biorę głęboki oddech, otwieram usta i... nie wiem, co powiedzieć. Bo można powiedzieć tylko jedno.
 - Ona poświęciła się za ciebie. Poszła na igrzyska, żeby ocalić Matta i uchronić ciebie. Ona to zrobi. Ona ocali wszystkich.
 - Dlaczego nikt mi nic nie powiedział? - jej głos się załamuje, a wszystkie emocje w końcu po niej widać. Strach. Rozpacz. Rezygnację.
 - Jak ktokolwiek miał ci cokolwiek powiedzieć, gdy spiskowałaś po kątach z Wertem? Jak odwróciłaś się od nas? Jak nas zdradziłaś na wczorajszej prezentacji trybutów? A mimo to... mimo to Lily i tak poświęciła się za ciebie.
 - Powiedział, że nam pomoże! Że nas ocali! - łzy zaczynają spływać po jej policzkach. - Powiedział, że nas ocali...
  Przytulam ją, a ona wtula się w moje ramię i coraz bardziej szlocha.
 - To już nieważne - mówię cicho, uspokajająco głaszcząc ją po jasnych włosach. - To już nieważne.
 - Nawet się z nią nie pożegnałam - łka.
  Nagle drzwi otwierają się gwałtownie i staje w nich zdyszany Chris, mentor Drugiego Dystryktu.
 - Dylan... zaczęło się. Zaczęły się igrzyska.

*****

Rozdział krótki, ale, jak na mnie, to dość szybko dodany  ;) I... w następnym już zaczynają się kolejne igrzyska! Mam nadzieję, że nie zajmie mi dużo czasu napisanie go, chociaż plany, co do areny, zmieniają mi się co chwila i ciężko zdecydować, który projekt wykorzystać c;
Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję wszystkim, którzy wciąż to czytają, a przede wszystkim Lex May i Grace - dałyście mi nadzieję i poczucie, że mam jeszcze dla kogo pisać, dziękuję Wam jeszcze raz z całego serca! :*
Wasza Lily ♥

6 komentarzy:

  1. Ha, jestem pierwsza!
    Faktycznie szybko rozdział. Oby tak dalej^^
    Sytuacja Reuela i Lily łamie mi serce, no ale co zrobić... T_T
    A więc igrzyska! Uch, już się nie mogę doczekać. Ciekawa jestem areny. Na pewno czymś nas zaskoczysz.
    Aww, dziękuję! Aż się rumienię.
    Nadal w ciebie wierzę i będę czekać na kolejny rozdział.
    Grace

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję kolejny dodać jeszcze szybciej, ale nic nie obiecuję :)
      Ja też jestem ciekawa, bo sama jeszcze nie wiem, jak ją urządzę ;>
      Postaram się! ^_^
      To ja dziękuję - dziękuję Ci po stokroć!

      Usuń
  2. Kochana wybacz, że tak późno przybywam, ale przygotowuję się do matury, bo za kilka miesięcy mnie czeka. xD
    W każdym razie jestem zachwycona, bo rozdział naprawdę pojawił się w bardzo szybkim tempie! :D Wydaje mi się, że Idril wreszcie zrozumiała, iż Wert ją oszukał. Lepiej późno niż wcale. xD Ja nadal mam nadzieję na ocalenie Lily i Matta! Masz kochana bogatą wyobraźnię i wierzę, że oboje możesz z tego wyciągnąć! :P Skoro jednak Ruel został zabrany przez Werta, to na sto procent nie będzie już sobą. Zrobią mu jakieś pranie mózgu i nigdy więcej nie przypomni sobie o bliskich. To smutne, ale jak najbardziej prawdziwe. Chciałabym jednak, żeby w zemście za Lily (jeśli faktycznie zginie) zwycięzcy zabili Werta lub nawet sam Ruel. xD Mam tyle różnych wersji, co się zaraz wydarzy. Głowa mi od spekulacji nie wytrzyma! xD
    Hehehe dziękuję kochana za wyróżnienie. :*
    Podobnie jak Grace - nadal w ciebie wierzę! Piszesz świetnie i cieszę się, że mogę czytać twoje nowe posty, które się pojawiają. Życzę Ci dużo weny, motywacji i wszystkiego naj! Wiem, że dokończysz to opowiadanie, oraz że będzie ono spektakularne! :D
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, że w ogóle przybyłaś ^_^ Powodzenia w nauce! :D Masz jeszcze sporo czasu, więc na pewno wszystko ogarniesz :)
      Starałam się :D i mam nadzieję, że już niedługo wszystko się wyjaśni (ale kończą się wakacje, więc nie wiem, jak szybko znów coś dodam :/ )
      Dziękuję Ci bardzo :* to naprawdę wiele dla mnie znaczy :)

      Usuń
  3. przeczytane.
    Wert. brak słów mam bardzo.
    mam ostatnio tak mało czasu i tak rzadko wchodzę na bloggera że powinno się to karać. ale ważne że przeczytałam zaległości.
    czekam na kolejny.
    z Wertem. na arene też czekam.
    pozdrawiam serdecznie i życzę weeeeeeny
    buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieobecność spowodowana brakiem czasu jest usprawiedliwiona ^_^ (przynajmniej taką mam nadzieję, bo jak nie, to źle będzie ze mną...)
      dzięki :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz c: one naprawdę bardzo pomagają w prowadzeniu bloga
I proszę o niespamowanie pod postami :) do tego jest zakładka SPAM