niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział VI


  Utwór gra w kółko i w kółko odtwarzając się wciąż od nowa, a ja nie mam siły wstać i przewinąć  starej, zdartej płyty, którą kiedyś znalazłam. Ile już leżę w bezruchu słuchając tylko tego jednego utworu, tylko tych słów...? Nie wiem. Ale im dłużej tego słucham, tym więcej zaczynam rozumieć.
 - Stop the war! - śpiewa mężczyzna z nagrania.

  Niektórzy ludzie mówią, że nie było świata przed Panem. Nie potrafią co prawda powiedzieć, co było w takim razie, pewnie chaos i zamęt.

  Inni uważają, że był utopią, doskonałym światem, w którym wszyscy byli szczęśliwi, nie było cierpienia i smutków, a jedynie radość i miłość.


  Jeszcze niektórzy twierdzą, że był piekłem, w którym nie było miłości, wolności, szczęścia. Twierdzą, że Panem nas zbawiło, wyzwoliło z chaosu nienawiści i zniszczenia. Że żyjemy i możemy żyć tylko dzięki Panem, dzięki Kapitolowi. 

  Ale oni wszyscy się mylą, choć po części każdy z nich ma rację. Świat przed Panem był tak samo zniewolony, co nasz. Tak samo okrutny, krwawy ale i przecież pełen miłosierdzia. Ludziom wydawało się, że są wolni, ale to była tylko fikcja stworzona przez władzę. Bo w przeciwieństwie do naszego świata, głowy kraju stwarzały pozory. Ukrywały kontrolę, jaką sprawowały nad ludźmi, pod siecią kłamstw i złudzeń. Te dwa światy dzieli tylko wojna i klęski żywiołowe, a różni jedynie stopień dyskrecji i pozorów, jakimi władze oplątały zwykłych obywateli. To nieprawda, że kiedyś nie było okrucieństwa, przelewu krwi, że nie było niewolnictwa i wyzysku. Ale przy tym wszystkim zawsze przecież istniało także szczęście, miłość, współczucie i sprawiedliwość. Świat nie jest tylko czarny, czy tylko biały. A całe zło świata, cierpienia, wojny są tylko efektem działań ludzkości. To wszystko jest uzależnione od tego, do czego jest zdolny posunąć się człowiek w walce o to, na czym mu zależy, czego pożąda. Władza, pieniądze, sława, zemsta - właśnie to prowadzi do zniewolenia i cierpień. Ale świat jest taki od zawsze. I nie można go zmienić. A na pewno ja nie potrafię tego zrobić. 
 - I'd love to change the world, but I don't know what to do... so I'll leave it up to you - śpiewam refren i wyłączam starą płytę. 

***

  Wolno wychodzę na korytarz i kieruję się do salonu. Idril i Matt przerywają gwałtownie rozmowę, gdy widzą jak wchodzę i siadam w fotelu naprzeciwko ekranu, po czym go włączam. Leci przez chwilę jeszcze nagranie ze studia w Kapitolu, ale nie wyciszam go. Lepsze to od krępującej ciszy. W końcu ukazują powtórki dożynek.
- Dystrykt pierwszy! - krzyczy Tarment, jak co rok przez ostatnie paręnaście lat. Choć powinien znacznie się postarzeć, to dzięki Kapitolińskim sztuczką nikt nie mógłby zgadnąć jego prawdziwego wieku, a on sam w ogóle się nie zmienił.
  Na ochotnika od razu zgłasza się chudy, żylasty chłopak niezbyt wysokiego wzrostu. Dziwne. Nie wygląda ani na strasznie silnego czy morderczego - przyjazna, przystojna twarz, nikły, lecz serdeczny uśmiech i lekki krok. Jednak pozory mylą, a igrzyska niejednokrotnie udowodniły jak bardzo. Dziewczyna zostaje wylosowana - piękna, choć o nietypowej urodzie, krótkowłosa blondynka o kobiecej sylwetce z mnóstwem piegów na twarzy o szlachetnych rysach. Mike i Alice. W Dwójce za jakąś małą dziewczynkę zgłasza się czarnowłosa Grace o habrowych oczach, a trybutem zostaje dobrze zbudowany Natan. Jedynka i Dwójka są sponsorowane przez Kapitol, więc z tymi trybutami najbardziej trzeba się liczyć. I najszybciej trzeba ich zabić.
  Trójkę reprezentować będą w tym roku nie zapłakane ofiary losu, a dość silnie trzymający się nastolatkowie, choć i tak szans na wygraną raczej nie mający. Raczej. Jak mówiłam, na igrzyskach nigdy nic nie jest pewne.
  Pokazują nasz dystrykt, a ja mam ochotę wyłączyć to, pobiec z powrotem do przedziału i znów włączyć starą płytę. Gdy wyczytany zostaje brat Maggs, a Matt zaraz się zgłosi, chłopak siedzący obok na kanapie odzywa się cicho:
 - Przepraszam, Lily.
  Patrzę na niego trochę zaskoczona, jest zmartwiony i niepewny. Chcę powiedzieć, że nic się nie stało, że wszystko będzie dobrze, ale to nie jest prawda. Jadą na igrzyska, a ja nie wiem, czy będę im w stanie pomóc. Nie odzywam się, ale chyba nie muszę, bo Matt znów przemawia.
 - Chciałem ci to powiedzieć, chciałem powiedzieć komukolwiek, ale nie mogłem... teraz też nie mogę, ale... ale chyba muszę. Nie chciałem iść na igrzyska. To co ci powiedziałem, te głupie powody... kazali mi to mówić, kazali mi się zgłosić.
  Zapada cisza. Idril nie wygląda na zaskoczoną, ale nic nie mówi wciąż zerkając na ekran.
 - Kto ci kazał? - pytam cicho. - I czemu mi nie powiedziałeś? I dlaczego się posłuchałeś? Dlaczego to zrobiłeś?
 - Powiedzieli, że was zabiją. Ciebie, Idril, babcie, mnie... pomyślałem, że może lepiej żebym zginął tylko ja... ewentualnie tylko ja. Nie pomyślałem nawet o tym, że mogą wylosować Id... a teraz... Idril ma rację, co gorszego mogą nam zrobić? I kto inny nas ocali, jak nie ty?
 - Kto ci kazał się zgłosić? - pytam, a mój głos drży niebezpiecznie. Gdzie te czasy, gdy mogłam schować się za dowolną maską nie ukazując swoich prawdziwych emocji...?
 - Twierdził, że jest twoim starym znajomym. Powiedział, że ma na imię Wert.
  Wpatruję się z niedowierzaniem w chłopaka. Moje myśli pędzą jak szalone, gdy dociera do mnie, co powiedział przed chwilą Matt. Przecież... ja... ja widziałam go martwego! Ja sama go zamordowałam! To nieprawda, nieprawda! Martwi nie mogą wstawać z grobów! Nie mogą! Gdyby mogli... gdyby mogli, to... to... ale nie mogą, nie mogą! To nie był ON. Nie mógł być. Ktoś tak tylko sobie powiedział, przedstawił się, ale to na pewno nie on. Nie ON prawdziwy. Wyrywam się powoli z paniki i staram uspokoić, myśleć racjonalnie. Wert nie żyje. Ale kto inny w takim razie mógłby zrobić coś takiego? Kto kontrolował Kapitol? I kto kontroluje go teraz...? Ktoś, kto udaje Werta. To całkiem logiczne. Miał przecież sporą władzę, wystarczyłoby podszyć się pod niego po jego śmierci i przejąć jego władzę nad Panem. Odsuwam od siebie te myśli i zdaje sobie sprawę, że teraz i Matt, i Idril wpatrują się we mnie w oczekiwaniu na jakąkolwiek reakcję na tę nowinę.
 - To nie mógł być Wert - mówię w końcu. - A jeżeli Kapitol chciałby, mógłby nas wszystkich zabić w mgnieniu oka.
 - I zabije? - głos Idril nie wyraża żadnych emocji, ale w jej oczach czai się strach. Wiem, że panikuje. I że nie ma pojęcia, co robić.
 - Nie - kręcę przecząco głową. - Ktoś nam pomoże - mówię, ale nagle ogarniają mnie jakieś dziwne wyrzuty sumienia, jakby moje słowa były niczym innym, jak tylko kłamstwem. - I nie będzie już więcej igrzysk.
  Ciszę, jaka zapadła po moich słowach, przerywa głos Tarmenta z wciąż włączonego telewizora:
 - Zapowiadają się jedne z najciekawszych igrzysk w historii Panem!


* Ten Years After, I'd love to change the world
*****

Wybaczcie - tylko o tyle Was proszę. 
Wracam - obiecuję. Tym razem już na dobre :)
I dziękuję - za wszystkie komentarze, wejścia, za wszystko. A przede wszystkim za to, że zostaliście aż do teraz ♥

I prezent od Astorii - rysunek Idril ^_^  jeszcze raz bardzo dziękuję :*

18 komentarzy:

  1. Coś miłego na powitanie roku szkolnego! W imieniu wszystkich uczniów-fanów ślicznie dziękuję XD
    Przez chwilę nie mogłam uwierzyć, że dodałaś rozdział ^.^ który, jak zawsze, jest świeeeetny ^.^
    Jak to Wert? O.o nienawidziłam go za jego życia, a teraz nawet po śmierci.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo :D
      Ja nie mogłam uwierzyć, że tak późno go skończyłam... znowu :c cieszę się, że Ci się, jak zwykle, podoba ^_^
      Wszyscy go nienawidzą :c
      Dziękuję :>

      Usuń
  2. Jak miło - muszę wracać do szkoły, ale przynajmniej czeka na mnie rozdział :D
    Jej, piękny ci wyszedł początek - to jak Lily rozmyśla o świecie przed Panem, przeplatane ze słowami tej ślicznej piosenki... Po prostu cudo <3
    Ciekawi mnie, kto groził Matt'owi. Pewnie to ta sama osoba, która robi jego bratu wodę z mózgu :<
    Trybuci z Jedynki i Dwójki wydają się groźni - z resztą ci z Trzeciego Dystryktu też mogą nas zaskoczyć... Mam tylko nadzieję, że dni Idril i Matta nie są jeszcze policzone. Może w Id się odezwą geny matki - tylko, żeby i ona nie oszalała O_o
    Piękny rysunek - Lily wygląda jak żywa! :>
    Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy ;)
    Pozdrawiam i życzę sił na nowy rok szkolny - i oczywiście na pisanie takich wspaniałych rozdziałów. :)
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze miesiąc wakacji c: ale cieszę się, że zrobiłam Ci tym przyjemność :D
      Dziękuję ^_^ to akurat moja ulubiona część tego rozdziału :>
      Zobaczysz :>
      Mam nadzieję, że zaskoczę Was nie raz podczas kolejnych igrzysk ;)
      Dziękuję bardzo :)

      Usuń
  3. ^o^ Rozdział!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Ja wybaczę, wybaczę, tylko nie zostawiaj nas więcej :< ! No więc:
    Bardzo podobał mi się ten fragment ze wstawkami piosenki i przemyśleniami Lily.
    Robi się coraz ciekawiej! :-D
    Ale... WERT? Na pewno ktoś się podszył, na pewno ktoś się podszył . Wert to zło! Jak tylko o nim myślę, to mi się scyzoryk w kiszeni otwiera. Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę...
    Szkoła dopiero się zaczęła, a ja już chcę, żeby się skończyła:<
    Duuuuuużo weny!
    Fanka<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i cudny rysunek<3!
      Fanka<3

      Usuń
    2. Postaram się :>
      Cieszę się :D
      Powinnam się cieszyć, czy rozpaczać, że stworzyłam postać, której wszyscy tak nienawidzą? xD
      Ja jeszcze wolne miesiąc ^_^
      Dziękuję :D
      Pochwały za rysunek należą się Astorii ^_^

      Usuń
    3. O_O...
      MIESIĄC wakacji??????!!!!!! Jeju... O_o :|
      Brak mi słów...
      Ja już pierwszego dnia szkoły miałam pracę domową! T_T
      No to ciesz się, póki możesz :<
      Fanka<3

      Usuń
  4. Jak dobrze, że już wróciłaś! Wybaczam, oczywiście, zresztą kto by nam pisał dalej takie dobre rozdziały? Nie mogłam się doczekać tego co będzie dalej, a tu tak się porobiło. Mam pewną tezę co do Werta, ciekawa jestem czy zgadnę ;P Człowiek, który raz zyskał władzę panicznie boi się ją stracić, czyż nie?
    Mnóstwa weny życzę :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę ^_^ dziękuję :>
      Zobaczymy, zobaczymy c:
      Dziękuję bardzo :D

      Usuń
  5. Jestem! Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że widzę nowy rozdział! Miałam takiego banana na twarzy jak zobaczyłam, że wróciłaś! Nareszcie <3
    Kocham twoje cytaty. Nigdy mi się nie znudzą. Uwielbiam pierwszy fragment rozdziału. Ten o Panem. Tyle w nim prawdy, niestety.
    Ktoś kazał się zgłosić Mattowi? I to był Wert? Ale przecież on nie żyje? Pamiętam jak chciałam jego śmierci. I go zabiłaś. A ja się cieszyłam. Mam rozumieć, że mój znienawidzony bohater opowiadania powstaje z martwych? A jeśli ktoś się pod niego podszywa to kto? No bo przecież nie Reuel (czas nazywać go Snowem ^^). Mam, mam już teorię. Ale nie powiem teraz. ;)
    Błagam nie odchodź na długo!
    Pozdrowienia, ściski, dużo weny i czasu na pisanie!!!

    Zapraszam do mnie, a za rysunek nie musisz dziękować. To czysta przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę, że Ty jesteś ♥
      Dziękuję ^_^ wydaje mi się, że ten pierwszy fragment najlepiej wyszedł z całego rozdziału, potem już tak strasznie nie mogłam się przymusić, by cokolwiek napisać... :c
      Wszystko się wyjaśni... kiedyś xD
      Och, nikt chyba go tak nie nienawidził, jak Ty ^_^ zobaczymy, czy się sprawdzi :>
      Nie zamierzam odchodzić :)
      Dziękuję bardzo :*
      Niedługo zaczynam nadrabiać zaległości na blogach, więc oczekuj w niedługim czasie na mój komentarz :)

      Usuń
  6. To mój pierwszy komentarz na Twoim (świetnym, fascynującym, niesamowitym) blogu. Jest tak ponieważ przed chwilą chcąc, przejść do nowszego posta odkryłam, że to właśnie ten. Przeczytałam wszystkie rozdziały z wielką (naprawdę WIELKĄ) przyjemnością i zapartym tchem.
    I naprawdę Cię podziwiam. Za całokształt. Za moje łzy i krzyki złości. Za Reuela. Za Jamesa, Matta, Zorę, Marii (i jej niezwykły tatuaż). Za babcię Reuela. Później także za bliźniaki. A nawet za Werta. Ale co najważniejsze, za Lily. Myślę, że wiele się tutaj nauczyłam (zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce ;)).
    To tyle z tego dobrego (na razie).
    Jestem ZŁA!
    Tak, ZŁA. ZŁA JAK DIABLI!
    Dlaczego? Bo nie odkrylam tego bloga wcześniej. Bo Matt poszedł na Igrzyska. Bo Idril został wylosowana. Bo Wert żyje (nie żyje). NIE żyje prawda? Bo Bastian popełnił samobójstwo (tak, wiem, to było dawno). Bo Diana została zamordowana (to też było dawno. Wiem). Bo Mags tutaj jest (dobra, dobra - masz mnie nie jestem za to zła. Akurat przez to obiecałam sobie przeczytać tego bloga do końca. I swierdziłam, że jesteś tak dobrą blogerką, że... że *brak jej słów*). Bo Lily umiera. Tak. Moim zdaniem (masz prawdziwy talent) Lily umiera. Chociaż sama jeszcze o tym nie wie (może Ty też jeszcze tego nie wiesz). Jej życie jest jak wspomnienie. Jej dusza jak delikatny podmuch wiatru. A jej serce jak najpiękniejszy kwiat Lilii. Niestety - wspomnienia umierają, wiatr odlatuje gnany własnym pędem, a każdy kwiat więdnie.
    Powiedziałam, że jestem ZŁA? Jestem. I właśnie za to cię PODZIWIAM (to jest baaardzo duuuuży komplement). Bo tak naprawdę nie jestem ZŁA (chyba). Jestem wzruszona, zazdrosna, niecierpliwa, zaciekawiona, obsesyjna... długo by wymieniać.
    Sumując: GRATULUJĘ! Prowadzisz niesamowitego bloga, któremu niczego nie brakuje, i który jest na najwyższym z możliwych poziomów.
    Pozdrawiam
    Laxus
    P.S. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
    P.P.S. Jeszcze jestem ZŁA, bo... REUEL...on...jest cudowny! A miałam nielubić Snow'a!
    P.P.P.S. Jeszcze raz się żegnam i tym razem życzę weny i wielu, wielu, wielu takich świetnych pomysłów.
    Aaaaaa! I jeszcze coś:
    LAXUS tu była!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko. Nie wiem jak jest teraz, bo nie dałam rady przez to przebrnąć, ale pierwsze piętnaście rozdziałów to tragedia. Tak jakbyś próbowała przepisać książkę. Biedne dziewczątko, chłopiec, który zgłasza się po to, żeby ją chronić, ptaszki, które udają głosy ukochanych osób. Nawet ściągnęłaś zawodowców, których za cholerę nie powinno być na pierwszych igrzyskach, nie ważne jak sobie to wytłumaczysz. Fajnie, że chcesz pisać, ale może spróbuj sił w czymś własnym.
    Pozdrawiam, Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS To, że napiszesz, że chciałaś być oryginalna i dlatego piszesz o pierwszych igrzyskach nie znaczy jeszcze, że tak będzie. Jakby to były 5, 67 czy 129 naprawdę nie zauważyłabym różnicy.
      M

      Usuń
    2. Chciałam zobaczyć jak Twój styl się poprawił przez ten czas, więc zerknęłam na pierwszy akapit.
      "Utwór gra w kółko i w kółko odtwarzając się wciąż od nowa" - jedno 'w kółko by w zupełności wystarczyło"
      "a ja nie mam siły wstać i przewinąć starą, zdartą płytę, którą kiedyś znalazłam." Matko, dziewczyno, przypadki! Nie mam siły wstać i przewinąć STAREJ, ZDARTEJ PŁYTY.
      "Ile już leżę w bezruchu słuchając tylko tego jednego utworu, tylko tych słów...?" Przecinek przed 'słuchając'.
      M

      Usuń
  8. Lily!
    Strasznie dawno nie komentowałam, i za to przepraszam. Wrzesień i wszystko, co z nim związane przyszedł zdecydowanie za szybko. Dopiero teraz znalazłam czas na przeczytanie i komentowanie.....
    I tu zaczynają się robić schody :/
    ...
    Ile razy mogę pisać to samo? Doskonale wiesz, że kocham twoje opowiadania, że uwielbiam twój styl pisania. nie wiem co mogę napisać. Że rozdział świetny? Już to pisałam. Że niesamowite? Było. Że nie mogę się doczekać kolejnego? Wiesz to. Z każdym moim komentarzem tutaj coraz mniej miałam pomysłów co napisać. Sądzę, że mimo wszystko, widząc kolejny komentarz ode mnie, wiesz, co w nim będzie.
    Podsumowując: PISZ SZYBCIEJ, BO BUNKIER JUŻ CZEKA!!!
    Pozdrawiam i weny :D
    Ala
    P.S może byś miała ochotę wpaść na bloga, którego prowadzę z paroma dziewczynami? Jeśli nie, przepraszam :c
    http://opowiadanie-scw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz super bloga, a ja zapraszam na swojego! Piszę opowiadanka o Finnicku ( w połowie wymyślone). Zachęcam http://finnickianne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz c: one naprawdę bardzo pomagają w prowadzeniu bloga
I proszę o niespamowanie pod postami :) do tego jest zakładka SPAM