Nie zdążę dodać rozdziału, może do końca grudnia jeszcze coś napiszę, ale nie obiecuję, więc w tym poście chcę wam złożyć życzenia świąteczne c:
Po pierwsze i najważniejsze - dużo weny! Wierzę, że każdemu się przyda i nikt by nią nie wzgardził ^_^ chcę też wam życzyć mnóstwo siły; na prowadzenie blogów, na przetrwanie kolejnego roku, na wytrwanie razem ze mną w mojej opowieści i na wszystko, na co tej siły potrzebujecie :>
I oczywiście życzę wam spełnienia marzeń (bo kto by nie chciał, by one się spełniły?), świetnych świąt Bożego Narodzenia (bo takie powinny być), wspaniałego sylwestra i lepszego następnego roku c:
Przy okazji chcę kolejny raz wam podziękować. Za to, że wytrwaliście tyle ze mną, za komentarze, które poprawiają mi humor i tak strasznie motywują. Za to, że jesteście najlepszymi czytelnikami, niż mogłabym sobie wyobrazić ^_^
Pozdrawiam świątecznie!
(Wybaczcie, że ten post może nie za bardzo jest ogarnięty, ale piszę go na szybko między pracami świątecznymi xp )
PS. Nie wiem czy przez święta będę miała czas przeczytać i skomentować wasze rozdziały, wybaczcie mi, gdy zrobię to trochę później :)
Ależ proszę :D
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że jednak muszę cie odwiedzić :3 No i... wzajemnie!
Żebyś siedziała na tym blogu sto lat i rok dłużej, żebyś nie miała takich napadów "autoblogowego hejtu" mnóstwa weny, ciepłych skarpet, jedzonka i wogle. No i tego wszystkiego co życzyłam pod nowym rozdziałem na IR :P No i kocham cie Liluś <3
Porcja cukru starannie odmierzona B)
Ano świątecznie! *stuk kielichem* Jak do ciebie przyjdę, to pewno gdzieś na sylwka dotrę, to będziemy wznosić toasty.
K.
Wesołych Świąt!!! I niech los zawsze nam sprzyja dużo weny życzę !
OdpowiedzUsuńChoinki świecącej, gwiazdy błyszczącej. Pysznej kolacji i sylwestrowej libacji. Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku.
OdpowiedzUsuńzapraszam: http://hope-and-white-rose.blogspot.com/
Wesołych życzę po raz któryś tam :D
OdpowiedzUsuńNo i udanego Sylwestra;)
Aaa .....i jeszcze
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZ U MNIE:D
Astoria/awkwardgirl czy jak kto woli ...:)
Zostajesz nominowana do Liebster Award Blog ;) Więcej informacji znajdziesz u mnie na blogu ♥
OdpowiedzUsuńSzczyt wszystkiego normalnie, taki dłuuugi komentarz i nie dodało, przepadł, do cholery!
OdpowiedzUsuńNo dobra, muszę się ogarnąć, to w końcu pierwszy-drugi komentarz skierowany do Ciebie, a nie chcę, żebyś wzięła mnie za niezrównoważoną psychicznie wariatkę co komentarzy dodawać nie potrafi.
A więc: cześć, jestem Misfits i jestem Tobą oczarowana. No, może nie dosłownie Tobą, a Twoją historią. Dziewczyno, Pan Bóg dał Ci talent! Piszesz tak płynnie, że przez tekst się przelatuje. I za każdym razem pozostawiasz niedosyt. Powiem Ci, że przeważnie jak znajduję taki blog, z tak dużą ilością rozdziałów, zostawiam po sobie ślad jako obserwator i wracam po dwóch/trzech miesiącach, jak mam chwile i jak mi się przypomni. Mozolnie brnę przez zaległości i w którymś momencie wypala się moje zainteresowanie, i tyle - znikam na zawsze. Tutaj wszystkie rozdziały pochłonęłam.
Jestem oczarowana, zafascynowana, w niebo wzięta, Bóg jeden wie, co jeszcze...
Reuel skradł moje serce, podobnie jak James(ale co do tego, to chyba już po ptakach, niestety ;c), Lily mnie drażni, ale to takie moje zboczenie: ja po prostu nie potrafię tak z partyzanta zacząć pałać sympatią do głównych bohaterek :)
Twoje opisy są tak realistyczne, że naprawdę można czuć się w skórze Lily, zwłaszcza na arenie. No, a co do samych Igrzysk, to Cię przejrzałam. Czytając rozgrywki na arenie zaczęłam się zastanawiać, czy Ty sama dobrze wiesz kto jeszcze żyje, a kto nie. No i pod jednym z ostatnich rozdziałów się przyznałaś. Myślę, że to wszystko przez te zmiechy, sam czytelnik się gubił. To jakby oglądać "Śmierć na 1000 sposobów" z Reuelem, Dianą, Lily i całą przesympatyczną paczką :D Tego było zdecydowanie za dużo. Ale, popatrz, dalej tutaj jestem! Bo pomimo paru potknięć, ta historia ma duszę, dlatego, że wkładasz w nią całe serce. Gratulacje.
Tak coś podejrzewałam, że Reuel i Lily ze sobą spali, w końcu nie wspomniałaś o tym i kiedy przyznała mu się do ciąży aż krzyknęłam "HA!". Tylko nie wiem dlaczego, ten wątek jest moim skromnym zdaniem ciut przesadzony, albo może zbyt szybko i ogólnikowo wprowadzony. No bo, kurde, ona szkoliła ludzi będąc w ciąży? A co jej tata na to? "A, tak, będę dziadkiem?" Kapitol ją chyba nadzoruje i to o wiele za bardzo, niż sama by chciała. Tez niczego nie dostrzegli?
Reuela szkoda mi niesamowicie, to straszne żyć "bez twarzy" z dala od miłości swojego życia i rodziny, która uważa go za zmarłego. Serce się kraja nad tym chłopakiem, naprawdę.
Jestem niesamowicie ciekawa jak potoczą się ich dalsze losy, czy uda im się powstrzymać Igrzyska?
Serdecznie pozdrawiam i przepraszam, że takie wywody publikuję pod notką z życzeniami, ale nie wiedziałam, gdzie indziej bym mogła, byś szybko dostrzegła nową fankę :D