Gdy się budzę, od razu czuję, że coś jest nie tak. I jest. Jest już poranek i nikt nie obudził mnie na wartę. Zrywam się na równe nogi i rozglądam zdezorientowana po chacie. W dodatku nigdzie nie ma Matta.
- Dzień dobry, sojuszniczko - odzywa się Natan z lekkim uśmiechem na ustach.